Statystycznie mecz ujmując - Start vs. ROSA Jedni ślepo w nią wierzą, inni zaś podchodzą do niej z ogromnym dystansem i uważają, że nie oddaje ona w pełni przebiegu boiskowych wydarzeń. Pewne jest jednak, że bez niej współczesny sport nie potrafi się już obejść. Mowa oczywiście o statystyce. W ramach cyklu "Statystycznie mecz ujmując" będziemy analizować i rozbierać na czynniki pierwsze występy radomskich drużyn, Cerrad Czarnych i ROSY. Zapraszamy na analizę spotkania Wikana Start Lublin - ROSA Radom.
Ostatnie spotkanie ROSY ze Startem Lublin, mimo wyraźnego i pewnego zwycięstwa 81-67, nie należało do najlepszych. Radomski zespół grał falami, przeplatając znakomite momenty przestojami. Najlepiej ROSA zaprezentowała się w drugiej części pierwszej kwarty oraz w całej drugiej kwarcie, gdzie wypracowała sobie, wydawałoby się, bardzo bezpieczną przewagę. O grze z końca trzeciej kwarty oraz początku czwartej lepiej jednak zapomnieć, bo przewaga 26 punktów zmalała wówczas do trzech oczek. O ile na MKS to wystarczyło, to jednak z silniejszymi drużynami może mieć zabójcze konsekwencje. Zresztą, nie należy daleko szukać argumentów, popierających tą tezę...
Pomeczowe statystyki pokazują jednak, że ROSA miała właściwie pełną kontrolę nad spotkaniem i w prawie każdym elemencie górowała nad swoim rywalem. Najbardziej wymowne są tu zwłaszcza czas prowadzenia, dokładnie 33 minuty ROSY oraz 6:25 gospodarzy, a także najwyższa różnica prowadzenia. W pewnym momencie spotkania ROSA wygrywała aż 26 punktami, zaś największa strata radomian, ta z początku meczu, którą bardzo szybko udało się zniwelować, to 9 punktów.
ROSA Radom po raz kolejny pokazała, że jest zespołem, który dysponuje naprawdę wyrównanym i wartościowym składem. Statystyka dla graczy, którzy nie wyszli na parkiet w pierwszej piątce, jest bezlitosna dla Startu. Zmiennicy ROSY zdobyli 42 punkty (brylowali zwłaszcza John Turek - 17 oraz Łukasz Majewski - 14), zaś gracze rezerwowi gospodarzy zaledwie 18. To prawdziwa przepaść.
Radomianie częściej korzystali ze strat gospodarzy, po których zdobyli 18 punktów, przy tylko 7 oczkach Startu. Wyrównana była gra ofensywna pod tablicami. Wikana rzuciła 32 punkty przy 38 ROSY. Nieznaczną przewagę (16-10) radomianie osiągnęli w szybkim ataku, zaś Start zdobył więcej punktów "drugiej szansy" (8-3).
Elementem, który również decydował o końcowym rezultacie, była spora różnica w skuteczności rzutowej, zwłaszcza przy próbach za trzy punkty. W całym meczu Start trafił 38,3% rzutów z gry, zaś ROSA 48,3%. W rzutach z dystansu gospodarze zanotowali jednak niewiele ponad 20%, zaś radomianie rzucali za trzy punkty na poziomie, do którego przyzwyczaili swoich kibiców (45%). Obie drużyny trafiły dokładnie po 50% swoich rzutów za dwa punkty.
Gospodarze z Lublina nieznacznie wygrali zbiórkę (38-35), ale za to ROSA grała bardziej zespołową koszykówkę, notując więcej asyst (18-10). Radomianie 10 razy przechwytywali piłkę, przy 11 stratach. Wikana tylko 4 razy, przy 14 stratach.
Patrząc na indywidualne występy zawodników nie sposób nie wyróżnić Johna Turka, który po kontuzji powraca powoli do optymalnej formy. Zawodnik ROSY był bardzo bliski uzyskania double-double, rzucając 17 punktów oraz 9 razy zbierając piłkę. Nieznacznie na tablicach ustępował mu Kim Adams, który miał 8 zbiórek i 10 punktów. Dobry mecz zagrał także Łukasz Majewski, który z 14 punktami był drugim strzelcem drużyny. Co warte podkreślenia, trafił aż 4 na 5 rzutów za trzy punkty.
Tym razem nieco w cieniu swoich kolegów z zespołu byli Danny Gibson i Mike Taylor. Ich występ był oczywiście poprawny, ale tym razem nic więcej. Mike Taylor rzucił 12 punktów, przy 38,5% skuteczności, zaś Danny Gibson 8 punktów, przy skuteczności 42,9%. Wspólnie rozdali za to 9 asyst. Do fajerwerków, do których ostatnio przyzwyczaili kibiców, było więc daleko, ale na pewno jeszcze nie raz w tym sezonie odpalą.
W meczu ze Startem Lublin ROSA Radom znów pokazała, że stanowi kolektyw. W drużynie nie ma właściwie zawodnika, który w trudniejszych chwilach nie mógłby wziąć ciężaru gry na własne barki. Gdyby tylko ROSA zachowywała więcej koncentracji i unikała dłuższych przestojów, to takich trudniejszych chwil byłoby zdecydowanie mniej.
ADAM MĄKOSA
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|