 Ruchy kadrowe w Czarnych – spokojnie to tylko biznes!
Życie nie znosi próżni, a w sporcie twierdzenie to znajduje doskonałe odzwierciedlenie. Szczególnie po zakończonych sezonach w ligach zawodowych, kiedy transferowa karuzela kręci się na pełnych obrotach, a liczba spekulacji, domysłów, komentarzy i „złotych myśli”, niewiele ustępuje ilością ziarnom piasku na bałtyckich plażach. Dlatego również ruchy kadrowe, choć często dość niespodziewane, w zespole Cerrad Czarnych Radom, od samego początku odbierałem z dużym spokojem. A hasła o „rozbiorze” drużyny, czy rzekomych interesach kogoś kosztem kogoś, kwitowałem jedynie uśmiechem.
Owszem dla laika sytuacja mogła wyglądać niepokojąco. Wszak nawet kilka razy dziennie portale internetowe (zwłaszcza RadomSport.pl :-), informowały o kolejnych odejściach siatkarzy.
Zaczęło się od transferu Artura Szalpuka do Skry Bełchatów, potem była informacja o rezygnacji przez Czarnych z usług Barłomieja Grzechnika, Igora Grobelnego i Patryka Szczurka. Aż wreszcie gruchnęła wiadomość, że w najbliższym sezonie w radomskim klubie nie zagrają: Daniel Pliński i Lukas Kampa. No i podniosło się larum! Facebook zrobił się gorący od hejtu, a ogień dość skutecznie podsycał Daniel Pliński, który w wywiadach opowiadał, że w Radomiu chciał grać do czterdziestki, chciał tu zakończyć karierę, no i, że tak naprawdę nie chodziło w tym wszystkim o pieniądze.
Bardzo lubię i szanuję Daniela Plińskiego za to co zrobił dla polskiej i radomskiej siatkówki, podobno porządny też z niego człowiek, ale czytając wywiady z jego udziałem, zastanawiałem się czy ktoś doradził mu tego typu wypowiedzi, czy też ma kibiców (czytających, słuchających, oglądających) za naiwniaków.
Przecież do cholery zawodowi sportowcy grają dla pieniędzy! Owszem, ma to związek z przyjemnością, sławą, emocjami, chęcią wygrywania, adrenaliną i całą tą otoczką towarzyszącą sportowej rywalizacji, ale mianownikiem tego wszystkiego jest KASA. Zresztą nie tylko w sporcie.
Ja też robię to co lubię, ale pracuję dla pieniędzy. Rzecz jasna nie tylko, ale jeśli ktoś mi płaci za robotę, to jest fajnie. Im większa kasa, tym lepiej! To przecież zupełnie naturalne. Oczywiście nie zawsze godzę się bezwarunkowo na większe pieniądze, bo np. nie chcę mieć szefa-idioty, albo lubię pospać do 11, a robotę za pięć średnich krajowych trzeba byłoby zaczynać o 9.
Wracając do sedna sprawy, ani dziennikarze, a tym bardziej kibice, nie wiedzą jakim budżetem dysponuje klub. Nie wiedzą, czy zatrzymanie np. Daniela Plińskiego za satysfakcjonującą go kwotę nie spowodowałoby, że na innych pozycjach, Czarni mieliby prawie same „ogórki”. Wtedy dopiero podniosłoby się larum!
A właśnie budując drużynę na przyszły sezon, prezes klubu w porozumieniu z trenerem, musi przede wszystkim trzymać się budżetu! Ten nie jest z gumy i każda złotówka musi być wydatkowana racjonalnie. Jeśli ktoś nie przyjmuje warunków kontraktu, to innych, gotowych wariantów musi być z tuzin, żeby wreszcie jeden, czy dwa wypaliły. Taka „układanka” to naprawdę bardzo ciężka robota. Nie zazdroszczę prezesowi Cerrad Czarnych Mariuszowi Szyszko, który musi uwijać się jak w ukropie, na dodatek niemal zewsząd słysząc głosy niezadowolenia. Tyle, że nikt prezesowi nie płaci za to, żeby lubili go kibice, tylko za to, żeby w ramach – zapewne niezbyt wysokiego budżetu – zbudował możliwie najmocniejszy skład, co rzecz jasna i tak nie daje gwarancji na sportowy sukces.
Dziś wyraźnie widać, a co było jasne od samego początku, że ktoś z Czarnych odszedł, żeby przyjść mógł ktoś. Jest trener Robert Prygiel, który nie będzie już w trakcie sezonu myślał o petrodolarach. Na trzy kolejne lata w Radomiu zostaje Wojciech Żaliński. Są reprezentanci Stanów Zjednoczonych: David Smith (środkowy) i Dustin Watten (libero). Jest nowy przyjmujący Łukasz Wise oraz wielce utalentowany, nastoletni atakujący Jakub Ziobrowski. Będą następni…
Wśród kibiców zaczynają pojawiać się głosy aprobaty, co jest procesem tak samo naturalnym, jak hejty po wspomnianych wcześniej odejściach. To także jest element biznesu jakim dzisiaj jest sport.
Używając pewnej przenośni, dałem przed dwoma tygodniami komentarz do radia, że jak do Czarnych po latach wróci Paweł Zagumny to za chwilę o tegorocznych pożegnaniach mało kto będzie pamiętał. Teraz co rusz ktoś mnie pyta czy z tym Zagumnym to prawda? Odpowiadam, że tak, a informacje mam pewne, bo spotkaliśmy się na zjeździe „Chałubińszczaków” i znamy się dobrze. To, że maturę w IV LO zdawałem siedem lat przed słynniejszym absolwentem, zachowuję już dla siebie :-)
A poważnie, to rzeczywiście czekamy na wartościowego rozgrywającego, który zapewne niedługo w zespole Wojskowych się pojawi. I Czarni znów będą mieli ciekawą ekipę, znów zapewne napsują krwi faworytom i znów po sezonie dojdzie do roszad kadrowych.
Wszak biznes musi się kręcić!
GRZEGORZ STĘPIEŃ
P.S. Powyższe „mądrości” a’la felietonowe dedykuję jednemu z wieloletnich kibiców Czarnych, który do ich napisania mnie zainspirował.
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|
