Piotr Kardaś: - Byłem w oku cyklonu! Był zawodnikiem, trenerem, w minionym sezonie został prezesem. Szczególnie dla niego, miniony sezon był wyjątkowy pod wieloma względami. Mowa o Piotrze Kardasiu, prezesie ROSY Radom, który w rozmowie z Grzegorzem Stępniem opowiada o ostatnich kilku miesiącach, teraźniejszości, ale snuje już ambitne plany na przyszłość.
Grzegorz Stępień: – Mamy za sobą taki trochę szalony sezon. Zakończony wcześniej niż przypuszczaliśmy, sezon w którym sytuacja zespołu zmieniała się jak w kalejdoskopie, ale również sezon wielu nowych, cennych doświadczeń i wyzwań, również dla Ciebie.
Piotr Kardaś: – Rzeczywiście był to sezon, który łączył w sobie wiele doznań, tych lepszych i gorszych, przyniósł masę nowości, dał możliwość spojrzenia na wiele aspektów z zupełnie innej perspektywy, pozwolił na naukę, którą z całą pewnością wykorzystamy już w niedalekiej przyszłości.
Podpisuję się obiema rękami pod tytułem do artykułu podsumowującym sezon 2016/2017 w naszym wykonaniu. Miejsce, w którym finalnie wylądowaliśmy oddaje w pełni nasze możliwości, zwłaszcza budżetowe. Oczywiście w pełni rozumiem kibiców, którzy czuli się zawiedzeni po przegranej rundzie playoffs. My też chcieliśmy więcej, nie czuliśmy się komfortowo po ostatniej syrenie meczu z Toruniem w Radomiu. A wiadomo, że najbardziej zapada w pamięć to w jaki sposób sezon się zakończy. Ja podzieliłbym go jednak na kilka znaczących, choć łączących się w całość, okresów.
Najtrudniejszy był dla nas okres, kiedy z różnych względów wpadliśmy w dołek sportowy. Lawirowaliśmy gdzieś na pograniczu miejsca 10. w Polskiej Lidze Koszykówki. Istniały uzasadnione obawy, że możemy nawet nie zakwalifikować się do najważniejszej fazy rozgrywek, na dodatek trzeba było podjąć kilka trudnych, może nawet kontrowersyjnych decyzji. Przypomnę, że w składzie zachodziło sporo, często wymuszonych sytuacją kadrową, zmian. Rozstaliśmy się z Garym Bellem, Jordanem Callahanem, Tyronem Brazeltonem. Zdecydowaliśmy się na zatrudnienie Igora Zajcewa, potem przyszedł jeszcze Ryan Harrow. Najważniejsze, że się odbudowaliśmy. Zaliczyliśmy świetną serię w drugiej części sezonu i to uznaję za nasz największy sukces. Detale zadecydowały o tym, że nie startowaliśmy do playoffs z trzeciego miejsca, a mieliśmy przecież identyczny bilans 21-11 co właśnie trzecia Stal Ostrów Wielkopolski. Lepsze okazały się jedynie ekipy Anwilu Włocławek i Stelmetu Zielona Góra. Niestety, nie poszło nam w walce o półfinał z Toruniem i to najbardziej utkwiło wszystkim w pamięci. Zabrakło może trochę sił, może trochę koncentracji…
Miniony sezon to także historyczna chwila, kiedy wystąpiliśmy w Basketball Champions League. To był dla nas ogromny wysiłek sportowy i organizacyjny. Ciągłe życie na walizkach było z jednej strony męczące, ale dało nam też szereg doświadczeń, których nigdy byśmy nie zebrali grając wyłącznie w PLK. Mam tu na myśli również aspekt organizacyjny. Gościliśmy w świetnych klubach, czerpaliśmy wzorce od najlepszych. To musi procentować w przyszłości.
Miniony sezon to również ogromna zmiana Twojej roli w klubie. Objąłeś funkcję prezesa i choć to dla Ciebie nie pierwszyzna, bo szefowałeś już stowarzyszeniu ROSA-Sport, to jednak najwyższa półka to wyzwanie zupełnie innego kalibru. Jak odnalazłeś się na tym stanowisku będąc jednocześnie asystentem głównego trenera Wojciecha Kamińskiego?
– Cała transformacja nastąpiła dość płynnie, jak wiesz nie ogłaszaliśmy nawet tej zmiany. Z perspektywy czasu łączenie dwóch funkcji uważa za bezcenne doświadczenie. Cały czas byłem w swoistym oku cyklonu, na żywo przeżywałem wszystko co dzieje się w zespole, często w zadziwiających okolicznościach – w autokarze, hotelu, szatni, a nawet saunie i gabinecie masażysty. Byłem w zdecydowanie lepszej sytuacji od innych prezesów, którzy nie mają możliwości oglądania wszystkiego od środka, nie widzą żywych emocji, zachowań zawodników i trenerów, nie mogą ocenić wielu sytuacji w trakcie ich trwania.
Cały czas mam w głowie pamiętny powrót z Ostrowa Wielkopolskiego, gdzie przegraliśmy sromotnie i na rozmowach z trenerem Kamińskim spędziliśmy wiele długich godzin. Podjęliśmy wtedy kontrowersyjne decyzje, ale z perspektywy czasu uważam, że znaleźliśmy najlepsze rozwiązanie. Uratowaliśmy sezon!
Już w trakcie rozgrywek mówiłeś jednak, że łączenie funkcji prezesa i drugiego trenera jest bardzo trudne. Jaka jest rola Piotra Kardasia obecnie?
– Łączenie wspomnianych funkcji jest nie tylko ciężkie, ale na dłuższą metę nierealne. Decyzję podjąłem już jednak wcześniej i wspólnie z właścicielami klubu zdecydowaliśmy, że zostanę prezesem ROSA SA. Oczywiście cały czas ciągnie wilka do lasu i kto wie, może kiedyś wrócę jeszcze na ławkę trenerską. Zawsze zresztą zostaje liga amatorska…
No to przejdźmy płynnie do przyszłości. Wiadomo, że prowadzicie już rozmowy z potencjalnymi kandydatami do gry w zespole ROSY. Jak przebiegają te negocjacje, no i kto będzie teraz asystentem Wojciecha Kamińskiego?
– Mamy kilka wariantów budowy zespołu na najbliższy sezon. W pierwszej kolejności chcielibyśmy zatrzymać w drużynie jak największą liczbę Polaków. Negocjacje są dość trudne, ale spodziewaliśmy się tego. Dlatego jesteśmy przygotowani i na taki scenariusz, że trzeba będzie znaleźć następców. Jest i taka możliwość, że z kluczowymi decyzjami wstrzymamy się do sierpnia. Jak będzie nie potrafię w tej chwili odpowiedzieć, bo sytuacja jest bardzo dynamiczna i zmienia się dosłownie z minuty na minutę (tylko podczas naszej rozmowy, prezes Kardaś odebrał kilkanaście telefonów w sprawach transferowych).
Dość zaawansowane są natomiast rozmowy z trenerami, którzy mieliby objąć funkcję asystenta w pierwszym zespole. Nie ukrywam, że mamy swojego faworyta i jeśli wszystko pójdzie dobrze, to będziemy mieli w sztabie super fachowca i super człowieka w jednej osobie. Trzymajcie kciuki, żeby doszło do finalizacji tych rozmów.
Nie sposób w tej sytuacji, nie zapytać o budżet klubu.
– Jesteśmy w przeddzień bardzo ważnych spotkań i bardzo ważnych rozmów w tej sprawie. Bez względu na ich finał mogę jednak z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że nasza sytuacja jest stabilna. Jeśli nasze negocjacje zakończą się sukcesem, a mocno w to wierzę, to nasz budżet będzie nawet nieco wyższy od tego w minionym sezonie.
Co w tej sytuacji z występami w europejskich pucharach? Głosy komentatorów są w tej kwestii podzielone.
– Z dużą dozą prawdopodobieństwa graniczącą z pewnością, zagramy w europejskich pucharach. Kwestią otwartą pozostaje, jakie to będą rozgrywki.
Wiem, że pojawiają się różne głosy, każdy ma prawo komentować, wypowiadać własne zdanie. Wsłuchujemy się we wszystkie opinie, wszystkie szanujemy i również na ich podstawie podejmujemy działania i wyciągamy wnioski. Niemniej, ani kibice, ani dziennikarze nie są w stanie ocenić korzyści dla klubu płynących z różnych aspektów, również europejskich pucharów. Powiem tylko tyle, że występy w rozgrywkach europejskich są dla nas ważną kartą przetargową w negocjacjach kontraktowych z zawodnikami i ich agentami. Dlatego chcemy grać w Europie, a czas pokaże czy ponownie będzie nam to dane.
Ze wszystkim, o czym mówisz, wiążą się także sprawy marketingowe i wizerunkowe. Na tym polu jest sporo do zrobienia?
– Zdecydowanie. Już dawno stwierdziłem, że przed rokiem osiągnęliśmy ogromny sukces sportowy w postaci zdobycia Pucharu Polski, wicemistrzostwa Polski, a potem jeszcze Superpucharu Polski, ale w ślad za tym nie poszły adekwatne działania marketingowe. Struktury w tej kwestii także idą w naszym klubie do przodu, ale nie nadążyliśmy za osiągnięciami zespołu. Chciałbym jednak podkreślić, że mam duże uznanie, wręcz podziwiam osoby, które odpowiadają u nas za wizerunek i budowę marki, bo wykonują gigantyczną pracę, za którą w innych klubach odpowiada znacznie więcej ludzi. W tej materii również idziemy do przodu, a mamy głowy pełne pomysłów, żeby robić stałe postępy.
Już teraz jest dobrze, skoro w wewnętrznych rankingach, prowadzonych przez wyspecjalizowaną w tym względzie firmę, a pracująca na zlecenie Polskiej Ligi Koszykówki, spośród wszystkich klubów oraz miast, marka ROSA oraz marka Radom są zdecydowanymi liderami tej klasyfikacji. Bardzo nas to cieszy, ale powtarzam – marketingowo chcemy się mocno rozwinąć. Na inaugurację nowej hali za półtora roku, chcemy być przygotowani pod wszystkimi względami!
Rozmawiał GRZEGORZ STĘPIEŃ
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
Zapraszamy Was także do naszej nowej grupy na Facebooku. Dołączajcie i zapraszajcie znajomych. Dzięki temu będziecie na bieżąco z tym, co dzieje się w sporcie w Radomiu i okolicach.
|