|   On-line: 34



 
Poniedziałkowy ból głowy Adama Mąkosy
Za nami weekend pełen wrażeń. Emocje sportowe, ale nie tylko sportowe, były przeogromne i na pewno spełniły oczekiwania sympatyków radomskich zespołów. Trochę gorzej było za to z wynikami sportowymi, bo zwycięstw w minionym tygodniu było jak na lekarstwo. Halowi ekstraklasowicze przegrywali w słabym stylu, dlatego tym razem skupię się jedynie na Radomiaku, który znów tylko zremisował.

Mecz z ŁKS-em był bezapelacyjnie wydarzeniem tygodnia. Tak jak na gorąco po meczu, tak i teraz cały czas towarzyszy mi myśl, że Radomiak znów stracił dwa punkty, a nie zyskał jeden. ŁKS był absolutnie do ugryzienia i zabrakło naprawdę niewiele, by z sprawą Bemby czy Leo wyprowadzić decydujący cios. A w sobotę dało się to zrobić, grając naprawdę bardzo przeciętne zawody.

W ogóle poziom spotkania Radomiaka z ŁKS-em był bardzo, bardzo słaby. Gdyby tak odizolować się całkowicie od ogromnego ładunku emocjonalnego i atmosfery panującej na trybunach, to ten mecz byłby bezładną kopaniną, której na poziomie drugiej ligi odstawiać nie przystoi. No ale może piłkarze obu drużyn bardziej byli skoncentrowani na agresywnej walce (bo ambicji obu drużynom nie można odmówić), niż na składnym konstruowaniu akcji.

Co do poczynań Radomiaka, to tym razem bardzo słabo funkcjonowało głównie prawe skrzydło Zielonych, bo akcje głównie lewą stroną napędzał Darek Brągiel. Ciekawą opcją było wysokie ustawienie Bemby i ewentualna późniejsza wymienność pozycji z Coliną. Ten manewr na pewno warto powtarzać i później może mieć pozytywny efekty. Wydaje mi się jednak, że Bemba i Colina powinni grać obok siebie „w linii poziomej”, a nie „w pionie”. Jasne, w tym meczu trzeba było jakoś poradzić sobie z młodzieżowcami i takie zestawienie było niemożliwe, ale to od razu przekładało się na poczynania ofensywne Radomiaka. Oprócz gorszego skrzydła, braku utrzymywania się przy piłce, chyba największą bolączką Radomiaka była ogromna przerwa między Leandro w ataku, a pozostałymi formacjami.

Żal to pisać, ale przez 97% swojego występu (wyliczyłem to z taką precyzją, jak Tomasz Hajto swoje słynne 23%) Leandro na placu gry był absolutnie bezproduktywny i całkowicie niepotrzebny. Radomiak właściwie grał w 10, bo ani Leandro nie miał szans na otrzymanie ofensywnych celnych piłek od swoich partnerów (bo przerwy między nim, a pozostałymi formacjami były za duże), ani nie był też pierwszym obrońcą Radomiaka, bo gdy ŁKS konstruował akcję to mógł minąć Brazylijczyka w dziecinny sposób, a później i tak miał jeszcze dobre 30 metrów wolnego placu przed formacją pomocy Radomiaka. W taki sposób grać nie można, bo to niestety sabotaż. I nie mam pojęcia co miał na celu pomysł z Leandro oddzielonym od swoich pomocników odległością ok. 30-40 metrów, bo ani demonem szybkości nie jest i walki sprinterskiej z czterema obrońcami w kontrze nie wygra, ani gladiatorem (jak choćby Rodionow), który wygra walkę fizyczną z defensorami, również nie. Leandro produktywny będzie tylko wtedy, kiedy będzie miał blisko siebie kogoś do pomocy (np. w postaci Rolinca albo Mazana), kto przytrzyma mu piłkę, zrobi za niego fizyczną pracę i otworzy celnym podaniem drogę do bramki rywala.

Patrząc na to, co aktualnie dzieje się w czołówce tabeli drugiej ligi, można odnieść wrażenie, że od kilku kolejek rozpoczął się wyścig żółwi po awans. Zadyszkę złapały wszystkie drużyny z czołówki, a tabela z każdą kolejną kolejką coraz bardziej się spłaszcza.

*****

A wracając jeszcze do wydarzeń na trybunach podczas sobotniego meczu z ŁKS-em, dawno nie było takiej atmosfery, takiej grupy kibiców gospodarzy, ale i gości. Szkoda, że nie wszyscy to wytrzymali. Burza się rozpętała i już nic tego nie powstrzyma. W tej chwili nie jest to dla mnie w ogóle istotne, jak nazywało się urządzenie, z którego strzelał sobie wiadomy gość (czy rakietnica, czy pistolet na kapiszony, czy wyrzutnia rakiet – media i tak nazwą to sobie tak, jak będzie im się tylko podobało, żeby mieć chwytliwy tytuł), nie jest to dla mnie w ogóle istotne, do kogo strzelał (czy do policjantów, ochroniarzy, kibiców ŁKS-u czy może np. do komarów). Istotne jest to, że tak jak kilka tygodni temu o Radomiaku wobec pięknego gestu fair-play podczas meczu z Rozwojem Katowice dowiedziała się cała Polska, tak i teraz Radomiak jest, niestety, na ustach całej Polski. A wiadomo, że taka informacja jest znakomitą pożywką dla szukających sensacji mediów wszelakich. I na tym Radomiak na pewno nie skorzysta, bo także i ze względu na ten rozgłos, sprawa pod dywan zamieciona nie będzie.

Dla organu, który będzie karał Radomiaka m.in. za ten wybryk, istotne będzie to, jak całe zajście widział obserwator PZPN, jak opisał je w swoim gruuubym kajecie, jak widziała to policja czy służby ochronne zabezpieczające mecz. A widzieli je zapewne z tej perspektywy, co i ja. I uwierzcie na słowo, jeśli siedzieliście na trybunie od parku… z przeciwnej dla osób postronnych wyglądało to naprawdę bardzo źle i nawet nie chcę sobie wyobrażać, co taki obserwator mógł, siedząc gdzieś kilka metrów od trybuny prasowej, będąc pewnie mocno oderwanym od kibicowskiej rzeczywistości, napisać na temat tego zajścia. Filmik krążący w sieci nie oddaje tego, jak wyglądał cały incydent „na żywo”, z dosyć dużej odległości, z trybuny od Narutowicza. Jestem przekonany, że obserwator PZPN czy ochrona, przedstawiając ten moment, bardzo go wyolbrzymi i wcale mnie to nie zdziwi. Takiego strzelania, choć może w rzeczywistości wcale nie okazało się ono aż tak groźne, jakby się mogło wydawać, nie da się porównać chociażby z rzucaniem racami czy w ogóle odpaleniem pirotechniki. Niby efekt i zagrożenie może być podobne, ale spektakularność niestety nieporównywalna.

I bardzo mocno się obawiam, że przez ten wybryk, hity jesieni Radomiak rozgrywał będzie przy pustych trybunach, a kibice będą mogli co najwyżej posłuchać sobie tych hitów skrzypcowych, które bardzo oryginalnie z tej okazji zaprezentowała oficjalna telewizja klubu.

Obym się bardzo mylił, ale przeczucia mam niestety najgorsze, że PZPN, „odpowiednio” pokierowany przez policję i obserwatora, w tym wypadku skrupułów mieć nie będzie… Obym się mylił...

ADAM MĄKOSA

Poleć artykuł swoim znajomym


Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!

Data: 2017-10-16 22:33:33 | Kategoria: Inne / | Odwiedzin: 1633
 





Podobnie jak w życiu "nie samym chlebem żyje człowiek" tak i my nie skupiamy się wyłącznie na sporcie. Teatr, kino, muzyka, rozrywka... także są nam bliskie. +wiecej

Energia i Promna zwycięskie, Radomiak II znów z remisem 13-04-2024
 
Oskar Przysucha zapuntkował na trudnym terenie 13-04-2024
 
Wróciły stare demony Drogowca Jedlińsk 13-04-2024
 
HydroLuksiary przekonały się o sile poznańskiej lokomotywy 13-04-2024
 
Bez bramek w meczu Broni Radom z Mławianką Mława 12-04-2024
 
PIŁKARSKI ROZKŁAD JAZDY NA WEEKEND (12-14 kwietnia) 12-04-2024
 
Cztery medalowe zdobycze radomian na młodzieżowych mistrzostwach Polski 11-04-2024
 
Znamy komplet ćwierćfinalistów Mini Euro Radom 2024 11-04-2024
 
Rusza Festiwal Gier 2024 12-04-2024
 
Otwarcie motocyklowego sezonu już w niedzielę 10-04-2024
 
Młody piłkarz potrzebuje naszej pomocy! 10-04-2024
 
Radomiak poznał terminy meczów z Ruchem Chorzów i Widzewem Łódź 09-04-2024
 
Maciej Śliwowski trenerem Pilicy Białobrzegi 09-04-2024
 
Radomka zakończyła występy w hali RCS w tym sezonie 09-04-2024
 
Podium radomianina w Rok Cup Poland! 09-04-2024
 



Copyright 2008 - 2012 RadomSport.pl