ROSA vs. Stelmet - radomscy bohaterowie są zmęczeni! Po epickim zwycięstwie nad Banvitem Bandirma w Lidze Mistrzów, ROSA Radom w fenomenalnym stylu wróciła do walki o punkty w Polskiej Lidze Koszykówki. Mistrz Polski, Stelmet Zielona Góra, do przerwy był bezradny, ale w drugiej odsłonie stłamsił Radomskie Smoki i odniósł zwycięstwo.
Nadkomplet widzów, świetna oprawa związana z Dniem Niepodległości, kapitalny występ Młodzieżowej Orkiestry Dętej "Grandioso", znakomita atmosfera - do pełni szczęścia miejscowej publiczności zbrakło jedynie zwycięstwa ROSY Radom. Wielka szkoda, bo Stelmet BC Zielona Góra był w meczu bezpośrednio transmitowanym przez telewizję Polsat Sport, do pokonania. Radomskie Smoki pokazały to zresztą dobitnie w pierwszej połowie pojedynku.
Patriotyczna oprawa widowiska i znakomicie wykonany przez "Grandioso" Mazurek Dąbrowskiego, rewelacyjnie wprowadziły widzów w atmosferę nie tylko koszykarskiego święta. Tym bardziej, że ROSA znakomicie otworzyła mecz. Rozpoczął "trójką" Robert Witka, a potem z każdą minutą było tylko lepiej. Bez zarzutu funkcjonowała obrona gospodarzy, akcje miejscowych napędzały kontry, radomianie mieli też troszkę szczęścia (w myśl zasady, że to sprzyja lepszym). Przewaga ROSY rosła i na niewiele zdawały się przerwy brane przez trenera Stelmetu Artura Gronka.
Kiedy pod koniec drugiej kwarty przewaga Radomskich Smoków wynosiła 19 punktów, nic nie wskazywało, że gospodarze wypuszczą zwycięstwo z rąk. Może dlatego trochę zlekceważyli dwie ostatnie akcje przed przerwą, mistrz Polski trochę się zbliżył, a wygląda na to, że był to początek nieszczęścia ROSY.
W mistrzowskim stylu Stelmet wrócił do gry. Zielonogórzanie grali bardzo konsekwentnie, kapitalną zmianę dał Martynas Gecevicius, a ROSA nie mogła znaleźć na to recepty. W ataku brakowało precyzji i łutu szczęścia, bo piłka kilka razy zatańczyła na obręczy. Tak, czy inaczej radomianie trafili tylko trzy "trójki", próbując aż 27 razy. Tymczasem Stelmet "poczuł krew", poszedł za ciosem i nie pozwolił już sobie odebrać wygranej.
- Przeciwnik zachował więcej sił, miał szerszą rotację, lepiej wykorzystywał zmiany. Wystarczy spojrzeć, że ławka dała w Stelmecie dała 39 punktów, podczas gdy nasza tylko 15. To mówi wiele - zauważył coach ROSY Wojciech Kamiński.
ROSA RADOM - STELMET BC ZIELONA GÓRA 72:80 (31:17, 18:17, 13:22, 10:24)
ROSA: Punter 17, Harrow 15 (1), Witka 12 (1), Auda 11, Sokołowski 2, oraz Zaytsev 11 (1), Piechowicz 4, Bojanowski 0, Zegzuła 0, Szymański 0, Wątroba 0.
Stelmet: Dragičević 14, Kelati 10 (2), Koszarek 9 (1), Moore 8 (1), Matczak 0, oraz Gecevičius 12 (3), Hrycaniuk 11, Zamojski 9 (1), Florence 7, Mokros 0.
GAS
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|