Poniedziałkowy ból głowy Adama Mąkosy Zdecydowanie za szybko zakończył się ten sezon dla Rosy Radom. Drużyna w decydującej fazie sezonu złapała naprawdę bardzo dobrą formę i wydaje mi się, że obok Anwilu i Stelmetu mogła być uznawana za trzecią siłę ligi. Mimo świetnej postawy z wielokrotnym mistrzem Polski, zielonogórzan nie udało się wyeliminować. Jak pokazała jednak ta seria, grając „bez kodów” jest to jednak właściwie niemożliwe.
Rosa we wszystkich czterech meczach fazy ćwierćfinałowej play-off miała swoje wzloty i upadki. W każdym spotkaniu nawiązała jednak wyrównaną walkę i, czego może nie widać po końcowych rezultatach, postawiła Stelmetowi naprawdę trudne warunki.
Szkoda, że po raz kolejny w twardą sportową walkę musieli wmieszać się sędziowie, którzy nie tyle popełniali zbyt często proste błędy, co po prostu swoimi absurdalnymi decyzjami wypaczyli wynik czwartego meczu. Rezultat długo oscylował wokół remisu, a dwa przewinienia techniczne, odgwizdany błąd kroków, którego nie było, gwizdki w podkoszowej walce tylko dla gości – to wszystko szybciutko zamknęło spotkanie… Nie tylko kibicom puszczały nerwy i jak pokazały powtórki, a także komentarze koszykarskich ekspertów, nie było to bezpodstawne.
Nie wiem dlaczego od kilku lat panuje tendencja ciągnięcia Stelmetu na siłę, za uszy do mistrzostwa. To jest naprawdę najmocniejsza drużyna w naszej lidze i jestem pewien, że radziłaby sobie także bez wydatnej pomocy sędziów. A tak, co roku powtarza się ta sama sytuacja. Rywale Stelmetu w fazie play-off strasznie narzekają na sędziowanie. Teraz ofiarą ich decyzji padła Rosa, mam nadzieję, że Anwil sobie poradzi.
I niech ktoś nie pomyśli, że uważam, że sędziowie wypaczyli całą ćwierćfinałową serię play-off. Uważam tylko, że raczej nie zakończyłaby się ona w czterech spotkaniach. Może i Stelmet wygrałby tą rywalizację, ale sędziowie na pewno zabrali Rosie możliwość powalczenia w piątym spotkaniu.
Nie ma już co gdybać, za kilka tygodni mało kto będzie o tym pamiętał. Sezon dla Rosy zakończył się brutalnie i błyskawicznie. Napisanie, że drużyna w tej chwili jest w rozsypce, byłoby raczej niesprawiedliwe. Ale patrząc na to, kim póki co w przyszłym sezonie dysponują radomianie, widać wyraźnie, że trzeba zbudować od nowa cały trzon zespołu. Na razie mamy tylko uzupełnienia rotacji. Priorytetem powinno być zatrzymanie Ryana Harrowa, przydałby się także Auda i Zajcew. Niemal przesądzone, że zabraknie Sokołowskiego i Szymkiewicza. A kandydatury zawodników, którzy mieliby zastąpić wartościowych polskich graczy są mocno przeciętne i zupełnie mnie nie przekonują. To będzie ciężka przerwa dla działaczy Rosy. Zbudować drużynę, która będzie grała przynajmniej tak jak w tym sezonie i przyciągnie kibiców do nowej hali, będzie bardzo trudno.
*****
Ostatniego meczu Radomiaka ze Zniczem niestety nie mogłem obejrzeć. Cieszy jednak drugie zwycięstwo z rzędu. Patrząc na tabelę i terminarz, to wciąż Radomiak znajduje się w najtrudniejszej sytuacji i jest niestety najmocniejszym kandydatem do zajęcia czwartego miejsca. Nie da się jednak ukryć, że radomski zespół wrócił z dalekiej podróży i wciąż bardzo realnie, do końca zmagań, liczy się w walce o bezpośredni awans.
Tak jak jest to od pewnego czasu wielokrotnie podkreślane, dzięki temu, że Zieloni zaczęli punktować, a rywale co rusz się potykają, Radomiak losy awansu cały czas ma w swoich rękach, a pisząc dokładniej w nogach. Odniesienie zwycięstwa w Łodzi albo w Poznaniu będzie niezwykle trudne, ale ten, kto zgarnie komplety punktów w tych bezpośrednich spotkaniach, znacznie przybliży się do osiągnięcia upragnionego celu. Jedno jest pewne - to będzie emocjonujący piłkarski maj!
ADAM MĄKOSA
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|