Paweł Brach: - Nawet na chwilę nie mogę zejść z drogi prowadzącej do celu 23-letni pięściarz z Radomia Paweł Brach ma już na swoim koncie wiele sukcesów krajowych i kilka międzynarodowych, jest etatowym reprezentantem Polski, a jego celem pozostaje awans na Igrzyska Olimpijskie. – Mam trzy lata na to, żeby wejść do topowego grona i wszystko temu podporządkowuję, zarówno na Sali treningowej, jak i poza nią – podkreśla Paweł Brach.
- Ostatnimi czasy znacznie częściej można zobaczyć Cię w koszulce, czy dresie reprezentacji Polski niż klubowym. Nie chcemy wchodzić w szczegóły, ale ta sytuacja aktualnie wygląda?
Paweł Brach: - Życie składa się z wielu chwil, często bywają te trudniejsze i trzeba wtedy podejmować decyzje. Dopiero po czasie okazuje się, czy były one słuszne. W każdym razie aktualnie pozostaję bez przynależności klubowej, ale jestem stałym bywalcem treningów w RKB Boxing Radom, gdzie pod okiem Adama Jabłońskiego szlifuję swoje umiejętności. I na tym sprawę klubu bym zakończył, bo jak widać jest dobrze skoro stale jestem powoływany do reprezentacji Polski, biorę udział w międzynarodowych meczach, turniejach i z większości walk wychodzę zwycięsko. O formę nie muszę się więc martwić.
Będąc bardzo młodym zawodnikiem byłeś krnąbrny, nie gryzłeś się w język. Ustabilizowałeś już emocje, jesteś bardziej spokojnym pięściarzem?
- Z wiekiem człowiek dojrzewa do pewnych rzeczy, ale głupotą byłoby „trzymanie na sznurku” swojego charakteru. Tego mi nigdy nie brakowało, mówiłem co myślę i nadal tak jest. Jeśli nie ma powodów do mocnego wyrażania swojego, być może dla niektórych, kontrowersyjnego zdania, to nie komentuję rzeczywistości. Jeśli jest mi z czymś źle, to nie mam problemu, żeby o tym mówić.
Stałe występy w koszulce z orzełkiem na piersi wiążą się z Twoimi sukcesami na krajowej arenie, bo można powiedzieć, że kolekcjonujesz tytuły Mistrza Polski, a kiedy przyjdą większe sukcesy międzynarodowe?
- Z tym kolekcjonowaniem tytułów to bym nie przesadzał, ale rzeczywiście jestem czołowym polskim pięściarzem i jestem z tego dumny. Nie spoczywam jednak na laurach, bo konkurenci nie śpią, więc ciężko pracuję, podnoszę swoje umiejętności, wciąż jest głodny sukcesów na polskich ringach.
Jestem przekonany, że przyjdą też dobre wyniki na międzynarodowych arenach. Zaliczyłem Mistrzostwa Europy, chcę zakwalifikować się na światowy championa. Krok po kroku zdobywam doświadczenie, podnoszę umiejętności i jeśli zdrowie dopisze, osiągnę cel.
A co jest tym celem nadrzędnym?
- Awans na Igrzyska Olimpijskie w Los Angeles w 2028 roku. Mam trzy lata na to, żeby zbudować optymalną formę i spełnić marzenie każdego sportowca. Wszystko podporządkowałem pod boks, zarówno w sali treningowej, jak i poza nią.
To jak radzisz sobie ze wszelkimi pokusami? Niestety w życiu młodych ludzi, używki to praktycznie norma, a wielu ulega namowom kolegów, ale i samemu sięga po alkohol i narkotyki.
- Nigdy nie byłem świętoszkiem, ale jak już wspomniałem, człowiek z wiekiem dojrzewa do wielu rzeczy. W moim przypadku pomaga charakter. Jeśli nawet ktoś namawia mnie na alkohol, czy jakiegoś „skręta”, to odmawiam, a drugi raz powtarzać nie muszę. Inna sprawa, co podkreślałem już wielokrotnie, do tych używek mnie nie ciąganie. Do tego dochodzi coraz wyższa świadomość, że mając bardzo wysoki cel, nie mogę zboczyć z drogi, która do niego prowadzi. Nawet na chwilę
|