Laura Domka: - Nigdy się nie poddawaj! Wróciła do sportu po ciężkiej kontuzji, ba – znów stała się liderką występującego w Lidze Centralnej Kobiet zespołu piłkarek ręcznych Elmas-KPS APR Radom. Laura Domka, bo o niej mowa, opowiada o tym, że w sporcie nie tylko się wygrywa, że na młodych ludzi czyhają różne pokusy, ale też, że warto nie porzucać marzeń i wytrwale dążyć do wyznaczonego celu.
Grzegorz Stępień, RadomSport.pl: - APR rozgrywa swój najlepszy sezon. Czy jest to także najlepszy sezon dla Laury Domki, czy wyżej ceniłaś sobie np. sukcesy w kategoriach młodzieżowych?
Laura Domka: - Rzeczywiście jest to zdecydowanie najlepszy sezon dla Akademii Piłki Ręcznej. Począwszy od dzieci, poprzez młodziczki, juniorki, a na seniorkach w Lidze Centralnej skończywszy, wszędzie mamy sukcesy, a klub i jego sympatycy mają powody do dumy. Czy to jest najlepszy sezon dla mnie? Na pewno jest wyjątkowy, bo wróciłam po kontuzji. I patrząc przez pryzmat tego, że zmagałam się z tą kontuzją wcale nie tak dawno temu, to także i dla mnie jest to dobry sezon. Czy najlepszy? Myślę, że nie mi to oceniać, ale ważne, że dobrze czuję się w zespole, że ten okres strachu, kiedy wchodziłam do gry po kontuzji już minął i czuję się coraz lepiej.
Oczywiście okres gry w kategoriach młodzieżowych też wspominał bardzo miło. Cały czas bardzo się cieszę, kiedy o tamtych czasach sobie przypominam. Niemniej, to była jednak trochę inna bajka, bo to seniorskie granie jest na zupełnie innym poziomie, nawet mentalnym.
Czy temat ewentualnego awansu do Superligi jest obecny w szatni zespołu, czy podchodzicie do tego na chłodno, koncentrując się po prostu na każdym kolejnym meczu?
- Nie da się ukryć, temat Superligi przewija się stale na naszych językach i myślę, że bardzo dobrze, bo nas to umacnia, czego dowodem jest miejsce jakie zajmujemy w lidze i sportowo się rozwijamy. Wytworzyła się taka sytuacja, że sprawa podjęcia próby awansu do Superligi staje się naprawdę realna. Nie spoczywamy jednak na tym co aktualnie mamy, cały czas staramy się nazbierać punktów jak najwięcej. Dlatego z jednej strony myślimy, ale z drugiej staramy się podchodzić do wszystkiego na chłodno, choć powtórzę, każda z nas myśli o tej upragnionej Superlidze.
Dla Ciebie, obecny sezon jest też wyjątkowy również dlatego, że jak już wspominałaś, wróciłaś do bardzo wysokiej formy po kontuzji, operacji i rehabilitacji. Często mówi się w takich sytuacjach, że „wrócisz silniejsza”. Jak było w Twoim przypadku?
- To była moja pierwsza poważna kontuzja, bo skręcone kostki, czy powybijane palce, to chleb powszedni w piłce ręcznej. Tym razem potrzebna była jednak operacja, potem żmudna rehabilitacja – nigdy wcześniej nie mierzyłam się z takimi problemami.
Na pewno wróciłam silniejsza mentalnie, to nie podlega dyskusji. Na pewno zmieniło się moje podejście do sportu, zwłaszcza z perspektywy tego, jak go wcześniej postrzegałam. Na pewno bardzo umocniła mnie sama rehabilitacja. Pamiętam, że początkowo płakałam, gdy nie wychodziło mi jakieś ćwiczenie, ale już następnego dnia wykonywałam je bez problemu. Tak to już właśnie jest w rehabilitacji – dwa kroki do przodu, potem jeden w tył i tak na zmianę. W każdym razie, myślę, że cała ta historia sprawiła, że nie mam już w sobie niepokoju, strachu, bo skoro teraz dałam sobie radę i następnym razem też podołam.
To oczywiste, że w takich sytuacjach, ogromną rolę odgrywa sfera mentalna. Poradziłaś sobie ze wszystkim sama, czy jednak korzystałaś z pomocy specjalistów np. psychologa?
- Zdecydowanie, sfera mentalna odgrywa jedną z kluczowych ról. Z pewnością jest ważniejsza niż sfera fizyczna, bo tę da się jakoś wyćwiczyć, a jeżeli nie poukładamy sobie pewnych spraw w głowie, to może być ciężko wrócić.
Owszem, były takie momenty, żeby skorzystać z pomocy psychologa, ale gdzieś to się wszystko rozeszło. To wsparcie bliskich najbardziej mi pomogło. To oni znosili moje gorsze dni, to rodzina była dla mnie największą ostoją spokoju w tym wszystkim. Bardzo pomogły mi dziewczyny z drużyny, moje przyjaciółki, kibice, klub, no i oczywiście nasi nieocenieni fizjoterapeuci. Bardzo jestem wszystkim za to wdzięczna. Teraz jak o tym myślę, to zwyczajnie się wzruszam.
Jesteś wciąż bardzo młodą zawodniczką, ale masz już też bogaty bagaż doświadczenia. Co Twoim zdaniem jest kluczem do tego, żeby wytrwać w sporcie?
- Najważniejsza jest samodyscyplina, zaangażowanie i przetrwanie kryzysowych momentów. Kiedy przejdzie się przez te trudne chwile, to przychodzą te piękne i sport nie staje się częścią życia, a właściwie całym życiem.
Na młodego człowieka czeka wiele pokus, a jednym z nich są łatwo dostępne używki. Jaką wyznajesz zasadę: stanowcze nie, czy jednak wszystko jest dla ludzi, ale najważniejsze to zachować rozsądek?
- Wiemy, że dostęp do używek jest powszechny, nie tylko dla osób pełnoletnich, ale także dla młodzieży. Jako sportowiec nie korzystam z używek. Nigdy mnie nie ciągnęło do tego typu rzeczy, bo nawet jak miałam gorszy dzień i chciałam dać upust emocjom, to po prostu szłam na trening.
Myślę natomiast, że wszystko jest dla ludzi, jeśli robią to z umiarem, nie niszcząc swojego zdrowia psychicznego, swojego zdrowia fizycznego. Podstawa to zachować rozsądek, bo bardzo łatwo zacząć, a potem trudno się uwolnić, kiedy sprawy pójdą za daleko. Silna wola i samoświadomość muszą iść w parze, żeby w tym wszystkim się nie zatracić.
Jakie miałabyś przesłanie dla młodych ludzi, którzy zaczynają przygodę ze sportem?
- Bardzo wiele rzeczy chciałabym powiedzieć, bardzo wiele rzeczy przychodzi mi na myśl, ale najważniejsze, może trochę oklepane, ale naprawdę trafne jest to, żeby nigdy się nie poddawać. Z autopsji wiem, że są chwili, w których myśli się, że nie chce się czegoś robić, nie to nie dla mnie, że jest za ciężko, ale jeśli młody człowiek te momenty przetrwa, to znaczy, że jest na dobrej drodze bycia sportowcem.
Warto też wspomnieć o tym, żeby młodzi ludzie nie byli dla siebie zbyt surowi. W sporcie trzeba być cały czas zakochanym. Nie wolno robić czego z przymusu, za karę, tylko dlatego, że się to kocha. No i przetrwanie trudniejszych momentów, bo sport to taka sinusoida – raz jest lepiej, raz gorzej, ale trzeba być cierpliwym i słuchać własnej głowy i własnego serca, bo tylko my sami wiemy co czujemy i czego chcemy.
No i dlaczego kolejna, młoda zawodniczka miałaby, Twoim zdaniem, wybrać kontynuację kariery w APR Radom, a nie innym klubie?
- Mam już jakiś bagaż doświadczenia w innych klubach i na pewno mogę powiedzieć, że APR Radom mocno dba o dobre nawyki sportowe. Już dzieciaki uczone są ja mają się odżywiać, jak i ile spać, czy odpoczywać. Wszyscy mamy też regularne badania, które dla sportowca są bardzo ważne. Generalnie budowanie samoświadomości w wielu aspektach na pewno wyróżnia APR na tle innych klubów.
Rozmawiał GRZEGORZ STĘPIEŃ
|