Znaki zapytania, czyli siatkarki AZS po sezonie Jeden z najlepszych od lat sezonów w wykonaniu siatkarek AZS Politechniki Radomskiej wcale nie musi oznaczać dla zespołu niczego dobrego w niedalekiej przyszłości. Na pytanie: co dalej? – nikt nie zna odpowiedzi. Wiadomo bowiem, że… nic nie wiadomo.
Akademiczki nie miały łatwego sezonu. Co prawda na długo przed jego startem okazało się, że drużynę wzmocnią naprawdę dobre, jak na drugoligowe warunki, siatkarki: Agnieszka Sojka i Ksenia Mazur oraz niezwykle obiecująca libero Aleksandra Guzikiewicz, ale potem przyszło radomskiej ekipie zmagać się z wieloma przeciwnościami losu.
Już u progu sezonu okazało się, że założenia budżetowe poczynione na zakończony niedawno sezon można wrzucić do kosza. Doszło do tego, że z braku pieniędzy nie zostały potwierdzone do gry: Magdalena Cieplak i Emilia Sekutowska, a potem pod względem finansowym było już tylko gorzej. Obniżone stypendia sportowe przez Politechnikę Radomską, realne zagrożenie wyrzucenia z domów studenta, aż wreszcie potworne problemy ze znalezieniem pieniędzy na organizację meczów – w takiej atmosferze przyszło siatkarkom AZS-u grać i trenować. Jakby tego było mało, pod sam koniec sezonu nad ekipą zawisła groźba relegowania zespołu z rozgrywek, bo po zaległą wypłatę upomniał się były szkoleniowiec Aleksander Klimczyk i skierował sprawę do Polskiego Związku Piłki Siatkowej.
Jakim sposobem siatkarkom udało się w tych warunkach utrzymać wysoki poziom sportowy pozostanie ich słodką tajemnicą. Faktem jest, że tylko naszpikowana gwiazdami Legionovia Legionowo pozostała poza zasięgiem radomianek. Inne rywalki były odprawiane z kwitkiem, a AZS wygrywał najczęściej za trzy punkty.
Dobrze do zespołu wprowadziły się wspomniane: Agnieszka Sojka, Ksenia Mazur i Aleksandra Guzikiewicz, dobrą, stabilną formę potwierdziły: Patrycja Kucharska i Karolina Michalska, kolejny postęp poczyniła Iwona Pasieczna, mocnym punktem zespołu była Iwona Lachowska, a znakomity sezon po powrocie do Radomia zaliczyła Anna Gnyś. Zespół jest więc niemal kompletny i wzmocnienie go dwiema, góra trzema mocnymi zawodniczkami musiałoby zaowocować awansem do I ligi. Tym bardziej, że wszystko wskazuje na to, że w kolejnym sezonie nie będzie już żadnej, tak mocnej ekipy jak Legionovia.
Niestety, los siatkarek występujących pod egidą Politechniki Radomskiej jest nieznany. Targany problemami finansowymi klub ledwo dyszy, a w obecnej kondycji nie zapewni bytu siatkarkom na przyzwoitym poziomie. Tymczasem decyzje muszą zapadać dosłownie lada dzień, bo za chwilę rozpocznie się ruch transferowy i potem na wszystko może być już za późno.
Podobno pojawiła się dla siatkarek „opcja warecka”, bo występami żeńskiego zespołu w Warce zainteresowany jest ponoć tamtejszy burmistrz. Sprawa na tę chwilę jest jednak tak mglista, że nie warto jej rozwijać, gdyż nie wiadomo co jest prawdą, a co pobożnym życzeniem.
Wiadomo natomiast, że na rozwój wypadków czeka do końca kwietnia trener AZS-iaczek Krzysztof Białczak. Po tym terminie rozpatrzy propozycje innych klubów, z których jak siatkarska wieść niesie, propozycji mu nie brakuje.
GRZEGORZ STĘPIEŃ
|
Data: 14-04-2011 | Kategoria: Siatkówka / II liga kobiet | Odwiedzin: 5342
|
|
|
|
|