Aleksander Malinowski: - Wróciłem jak do domu! Po kilku latach przerwy, na stanowisku trenera AZS Politechniki Radomskiej znów jest Aleksander Malinowski. Utytułowany zawodnik i szkoleniowiec, podjął się niełatwego zadania, bo sytuacja klubu z Chrobrego jest ciężka. Jak podkreśla, nie boi się wyzwania i wierzy, że pod względem sportowym i organizacyjnym, wszystko się ułoży.
Grzegorz Stępień, RadomSport.pl: - Już trzeci raz będzie prowadził Pan zespół AZS Politechniki Radomskiej…
- Tak, do Radomia zawsze chętnie wracałem i z przyjemnością przyjechałem teraz. Mam ogromny sentyment do tego miejsca, bo tutaj rozpoczęła się moja kariera trenerska. Mam w Radomiu wielu przyjaciół i czuję się niemal jak u siebie w domu.
Jak to się stało, że podjął się Pan prowadzenia zespołu Akademików?
- Zacznijmy może od tego, że po 17 latach pobytu w Polsce, jako zawodnik i trener, wróciłem przed kilkoma laty na Białoruś, żeby jako trener prowadzić Dynamo Mińsk. Byłem też drugim trenerem reprezentacji Białorusi, a potem powierzono mi obowiązki selekcjonera kadry młodzieżowej. Pozostawałem jednak w stałym kontakcie z prezesem AZS-u Jackiem Sobieniem i w tym roku, przy okazji kolejnej rozmowy, doszliśmy do porozumienia. Poszło szybko, bo kiedy prezes stwierdził, że klub szuka trenera, po rozmowie z żoną, zdecydowaliśmy się wrócić do Polski. Nie ukrywam też, że wpływ na to miała nasza sytuacja rodzinna. Starszy syn Aleksander ożenił się w Polsce, młodszy syn Wiktor jest obecnie zawodnikiem Vive Kielce, więc chcieliśmy też być bliżej nich.
Z zespołem spotkał się Pan bezpośrednio podczas zgrupowania w Wilkasach. Zdołał Pan wyciągnąć pierwsze wnioski dotyczące drużyny i poszczególnych zawodników?
- Możliwości wielu zawodników znam, bo pracowałem z nimi jeszcze podczas mojego ostatniego pobytu w Radomiu. W Wilkasach nie mieliśmy typowego obozu kondycyjnego, to była raczej rekreacja. Ale o też chodziło, żeby dobrze wejść w okres przygotowawczy. A wnioski? Nie ukrywam, że wielu zawodników jest, mówiąc oględnie, trochę zaniedbanych. Brakuje kondycji, siły. Młodzi mają więcej zdrowia, ale z kolei mniejsze umiejętności. Moją rolą jest znaleźć złoty środek, żeby z tych graczy stworzyć zespół walczący z każdym rywalem.
Była już rozmowa o celach na najbliższy sezon?
- Przebywając na Białorusi stale śledziłem rozgrywki piłki ręcznej w Polsce, o wynikach AZS-u czytałem dużo. I zastanawiałem się jakim cudem grając w ośmiu, zespół potrafił wygrywać z czołówką I ligi? Nie chcę w tym miejscu mówić o słabości rozgrywek, ale skoro takie sytuacje miały miejsce, to znaczy, że w pełnym składzie, możemy bić się z najlepszymi. Oczywiście mierze siły na zamiary bo znam sytuację finansową klubu i założenie jest takie, żeby mieć drużynę walczącą w każdym meczu.
No właśnie, nie zraziła Pana sytuacja w jakiej znalazła się Politechnika Radomska?
- Sukces często powstaje w bólach. Dobrze, że zapewnione są stypendia miejskie, bo stanowi podstawę i pewność, że z tego źródła pieniędzy nie zabraknie. Jeśli chodzi o mnie to pracę w Radomiu traktuję bardziej jako kolejne wyzwanie. Niektórzy trochę zapomnieli, że jako trener Vive zdobywałem dublet (mistrzostwo i Puchar Polski), więc warto się przypomnieć.
Zadanie będzie niełatwe, zważywszy, że na ograniczenia budżetowe, nie może Pan dobrać do zespołu wartościowych zawodników.
- Nie będzie źle. Mamy doświadczonych: Grzegorza Mroczka, Michała Kalitę, Pawła Świecę, Damiana Cuprysia, jest bardzo dynamiczny Maciej Jeżyna, są młodzi zawodnicy, którzy mam nadzieję będą się chcieli uczyć. Mamy ponadto dobrą współpracę z Azotami Puławy i być może pojawi się jeszcze jakiś zawodnik z tej drużyny.
Pewnie, że komfortem byłoby sprowadzenie trzech zawodników z ekstraklasy, bo w tej lidze byłoby to ogromne wzmocnienie, ale myślę, że i z tym składem zaskoczymy niejednego rywala. Mamy chłopaków o niebyt może imponujących warunkach fizycznych, ale sprytnych i walczących. Obecna piłka ręczna nie opiera się zresztą jedynie na dwumetrowcach, bo bardziej liczy się teraz szybkość i dynamika. My też będziemy chcieli grać nowoczesną piłkę ręczną.
Rozmawiał GRZEGORZ STĘPIEŃ
Poleć znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|