Dodał: RadomSport.pl / Data: 09-09-2009, 12:34

Marek Łukomski jest jednym z tegorocznych nabytków Rosasportu Radom. Nie będzie jednak rozdzielał piłek, jak czynił to m.in. w młodzieżowych reprezentacjach kraju, ale wesprze trenera Piotra Ignatowicza, jako jego asystent. Z RadomSport.pl rozmawiał o początku przygody z Rosą, planach i zamierzeniach...

Michał Podlewski: Ostatnio często docierają do nas informacje o udanych występach Rosy w meczach sparingowych, tymczasem szkoleniowcy wciąż podkreślają, że zespół nie osiągnął jeszcze optymalnej formy.
Marek Łukomski: Bo tak naprawdę, to dopiero zaczęliśmy na poważnie okres sparingowy. Na pewno nasza dyspozycja będzie rosła z meczu na mecz. W tej chwili brakuje nam jeszcze nieco świeżości i zgrania meczowego, ale w tym aspekcie pomogą nam właśnie sparingi. Staramy się w nich prezentować różne systemy. Najważniejsze jednak jest to, żeby wszyscy nasi zawodnicy często pojawiali się na parkiecie. Wiadomo przecież, że w sezonie może dojść do różnych sytuacji powodujących pauzę w meczu. Dlatego chcielibyśmy, żeby wszyscy gracze, bez względu na wiek i doświadczenie, byli w każdej chwili gotowi do gry.

No i jeżeli chodzi o obecną dyspozycję zespołu, zapewne swoje robi uraz Pawła Wiekiery?
- Paweł ostatnio nie grał w meczach, bowiem postanowiliśmy dmuchać na zimne. Kontuzja stopy jakiej się nabawił w jednym z pierwszych spotkań nie jest groźna, ale za to bardzo bolesna.

Razem z Piotrem Ignatowiczem tworzycie najbardziej doświadczony, jeżeli chodzi o karierę zawodniczą, duet trenerski. Czyli zapewne postawiliście sobie Panowie najwyższe cele?
- Tak się złożyło, że w przeszłości z Piotrkiem graliśmy razem w Szczecinie. W minionym sezonie pomagałem nieformalnie w prowadzeniu drużyny z portowego miasta, jednak zbyt długo nie było to tajemnicą. Świat koszykarski jest mały i gdy dowiedział się o tym trener Rosy, zadzwonił z propozycją współpracy. I teraz razem pracujemy na korzystne wyniki zespołu.

No właśnie, podczas spotkań każdą przerwę poświęcacie na wspólne analizy zagrań i przekazywanie zawodnikom pomysłów na nowe zagrywki. Ale na kim spocznie ciężar odpowiedzialności za wyniki Rosasportu?
- Piotrek jest pierwszym trenerem, a ja jego asystetntem. Odpowiedzialność jednak za wszelkie decyzje i wyniki będziemy dzielić na pół. W końcu jestem po to, żebym gdy on żyje meczem, pomógł mu, spojrzeć na sytuację z innej perspektywy i znaleźć odpowiednie rozwiązanie.

A gdy sytuacja na parkiecie pochłonię Was obydwu, swojej pomocy na pewno nie odmówi także prezes Robert Bartkiewicz...
- Prezes ma bardzo bogaty warsztat trenerski i na pewno nie odmówi nam swojej pomocy.

Kibice często stawiają sobie pytanie, czy zobaczą Marka Łukomskiego w akcji na parkiecie. Zamierzasz pomóc drużynie nie tylko szkoleniowym, ale także zawodniczym doświadczeniem?
- W klubie przeprowadziliśmy na ten temat osobną rozmowę. Na pierwszym miejscu będę pełnił więc funkcję asystenta pierwszego trenera. Dopiero potem, jeżeli zajdzie taka potrzeba, będę występował w roli zawodnika.

Wygrane z rywalami z drugiej ligi, udany występ przeciwko Big Starowi i spory optymizm panujący w zespole sprawia, że na zakończenie muszę także Ciebie spytać, czy Twoim zdaniem Rosa w tym sezonie awansuje do pierwszej ligi?
- Nie chcę wypowiadać się w imieniu wszystkich na temat celów i oczekiwań. Od siebie dodam tyle - mamy skład przygotowany pod pierwszą ligę i grzechem byłoby do niej nie awansować...